Autor |
Wiadomość |
<
Racoon City /
Laboratorium Umbrella
~
Wejście w koszmar [prologue].
|
|
Wysłany:
Pon 15:36, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Stałeś 2 metry od wejścia jaskini. Trevor stanął obok ciebie. Oboje mieliście w rękach noże survivalowe i płonące żagwie. Usłyszeliście dziwny charkot, jakgdyby ktoś dusił się krwią. Potem jeszcze odgłos podobny do szczeknięcia. A potem zobaczyliście źródło tego hałasu - u wejścia stał pies. Nie mogłeś rozpoznać co to za rasa gdyż jego ciało było całkowicie pozbawione sierści, a skóra pokryta strupami i liszajami. Na brzuchu stwora była dość spora otwarta rana, część skóry na jego pysku została oderwana - wyglądało to okropnie, jakby jakiś większy pies dość mocno go poturbował. Gdy tylko was zobaczył obnażył szczękę i zaczął głośno warczeć. Wciąż chwiejąc się na nogach Carlos przyjął postawę do walki. Wtedy pies warknął głośni i rzucił się w kierunku Trevora. Ten padł na ziemię upuszczając broń i oburącz chwycił gardło psa. Szczęki zwierzęcia były tylko o kilka centymetrów od krtani francuza.
- CARLOS! POMÓŻ! - wrzasnął Trevor z całych sił powstrzymując psa przed rozerwaniem mu aorty.
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 15:50, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Carlos nieco się chwiał na nogach, co jak co nadal czuje ten ból. Może nie tak paraliżująco jak kilka chwil temu, ale dosyć mocno. Gdy w wejściu stanął pies niczym z horroru Carlos się trochę wystraszył. Pies był cały poszarpany, i nie wyglądał na przyjaznego. Gdy pies rzucił się na Trevora, Carlos upuścił płonący żagiew i nóz, natychmiast do nich doskoczył i złapał psa jedną ręką za pysk a drugą za głowę i lekko odciągnął psa od gardła Trevora. Po czym jednym szybkim ruchem starał się skręcił psisku kark. Mimo iż czuł cholerny ból to przestał zwracać uwagę na to, był pod wpływem chwili więc zapomniał o bólu.
Ostatnio zmieniony przez Carlos Oliveira dnia Pon 15:53, 22 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 16:11, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Piesz szarpnął głową w górę czując twój uścisk, wierzgnął łapami, dwa pazury uderzyły Trevora w twarz rozcinając policzek. Gdy unisłeś pysk psa znad jego gardła medyk chwycił wcześniej porzucony nóż i wbił go w gardziel psa szarpiąc go wzdłuż jego ciała rozszarpując całe podbrzusze. Kości żeber i mostka pękły i na leżącego mężczyznę chlusnął strumień krwi i wnętrzności. Pies warknął po raz ostatni i zwiotczał. Odrzuciłeś jego ciało na bok.
- o kurwa... co to było? - medyk wciąż leżał na ziemi cały we krwi. Trzęsły mu się ręce... - Boże, co to było!
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 16:21, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Carlos nie mal chciał wykrzyczeć "udało nam się" ale darował sobie to. Dopiero teraz zrozumiał że walczyli z poszarpanym psem. Psem, który bez ostrzeżenia rzucił się na ludzi. - To coś albo było zarażone wścieklizną albo... Urwał tutaj, czując falę bólu pochodzącą z kostki. Carlos złapał się za nią i lekko przyklękną. Może i nastawiona ale nadal boli. - Powinniśmy stąd wyjść zanim więcej takich jak... To do nas przyjdzie. Zarzucił pomysłem, nie widział sobie kolejnej potyczki z czymś takim jak to. Teraz to był łud szczęścia, ale co będzie następnym razem?
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 16:38, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
- Nigdzie nie idziemy - powiedizał medyk starając się zetrzeć krew z twarzy. - nie wiem kurwa co to było, ale jeżeli tego gówna jest więcej, to więcej szans mamy tutaj. Czekamy aż wróci reszta. Czekamy na pomoc, wracamy do bazy i tam obsrywwamy spodnie ze strachu. A teraz kurwa siedzimi i czekamy. Zresztą, Wrzesień, niedługo zacznie się ściemniać. Nie chce się włóczyć po nocy z czymś... takim w okolicy. Dorzuć trochę do ognia, może to je odstraszy... - medyk usiadł pod scianą i próbował pozbyć się krwi z munduru.
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Pon 16:48, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Carlos na słowa medyka tylko wzruszył ramionami. Może i lepiej zostają tutaj ale jak przyjdzie tutaj choćby dwójka takich stworów to nie mają szans. Pozostaje mieć nadzieje że wkrótce ich wyciągnął stąd. Carlos lekko utykając podszedł do drewna i podrzucił nieco. Nie za dużo, chciał by ogień utrzymał się jak najdłużej. - Za jakiś czas trzeba się będzie przejść po drewno. Mruknął bardziej sam do siebie bo pewnie medyk będzie zbyt przerażony by wyjść. Owszem, Carlos też był wystraszony ale nie był w takim stanie jak medyk. Cóż się dziwić? Przecież Trevor miał przed kilkoma chwilami randez-vous ze śmiercią z którego ledwie wyszedł.
|
|
|
|
|
|