Autor |
Wiadomość |
<
Racoon City /
Komisariat RPD
~
Billy Coen at Racoon City's finest...
|
|
Wysłany:
Nie 16:59, 21 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Billy sobie przypomina że nie wie jak nazywali się jego transporterzy, nie zna też żadnego kaprala z MP, pzoostaje mu więc...
"Bateman, Patrick Bateman, miło mi. Jak mogę pomóc?"- spytał grzecznie Coen.
|
|
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany:
Nie 17:07, 21 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
- Bateman? Miło mi poznać. Jestem sierżant Jackson, chwilowo dowodze tym posterunkiem. - Spojrzał na dwójkę policjantów obok siebie. Uśmiechnął się, a tobie ten uśmiech wcale się nie spodobał. Jackson położył rękę na kaburze broni. - Niech mi pan powie panie Bateman, od kiedy wojsko nosi długie włosy? i Dlaczego na pańskim mundurze jest naszywka "P. Maserby"? I oczekuje prawdy... I to szybko.
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Nie 17:12, 21 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
"Mój mundur podarł się podczas wypadku, wiec wziąłem mundur kolegi żeby nie być branym za cywila z bronią- spodnie moro sa popularne. Włosy mam dłuższe bo stacjonuje zwykle jako podoficer dyżurny w areszcie, a tam raczej nie robi się inspekcji, a całym anclem dowodzi podporucznik świeżo po studiach prawniczych- miły gość."
Billy powiedział wszytsko z lekkim swobodnym uśmiechem aleniemniej jednak użycie broni przeszło mu przez myśl- nie po to uciekł z krzesła żeby trafić na dołek.
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Nie 17:24, 21 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Jackson cały czas spoglądał na ciebie podejrzliwie. Widziałeś napięte mięśnie jego twarzy. Pozostali policjanci położyli dyskretnie palce na spustach. Śmiertelna cisza panowała w pokoju. Jackson patrzał na ciebie badawczo. Spojrzał na jedną z tablic wiszących w pokoju. Twoje oczy podążyły w tym samym kierunku. Były tam wywieszone listy gończe, oraz... list transportowy zawiadamiający o przewozie więźnia, porucznika armii USA wraz ze zdjęciem. - Wilkins, idź i sprawdź czy sierżant Mundy nie pojawił się gdzieś. Snow, ty wyjdź po drużynę którą wysłałem do zabezpieczenia wejścia którym dostał się... pan Bateman. - zmarszczył brwi patrząc na ciebie.
- Sierżancie, na pewno pan... - zaczął niepewnie Snow.
-Wykonać. natychmiast. - Uciął Jackson. Wilkins i Snow opuścili pomieszczenie.
Jackson szybkim ruchem wytrącił ci karabin z dłoni i przyparł cię do ściany swoim muskularnym ciałem. - Wiedz że dopowiadałem za kontakt z konwojem który miał przewieźć więźnia przez las Arklay. I wiem ze nie miało być tam żadnego Kaprala Bateman'a. Na dodatek jesteś bardzo podobny do więźnia którego mieli konwojować. A ja, prosiłem cię o prawdę. Wiec, usłyszę ją? Jeżeli to ty zabiłeś konwojentów, to trafiłeś z deszczu pod rynnę. Więc?
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Nie 19:16, 21 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
"JAK JESTEŚ TAKI MĄDRY TO WIESZ TEŻ ŻE DOSTAŁEM CZAPĘ!"- ryknął Billy, patrząc czy nie nadejdzie czasem moment by użyć pistoletu.
"Tak, jestem Porucznik Coen, to mnie wieźli, ale z atakiem i resztą mówiłem prawdę. Wszędzie panował chaos więc uciekłem, co miałem niby innego robić, poza tym wygląda na to że teraz prawo stanowią te stwory."- powiedział spokojniej Billy, niechętnie patrzący w oczy napastnika.
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pon 11:26, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Jackson wciąż przyciskał cię do ściany, jego prawa ręka spoczywała na twoim obojczyku, lewa ściskała pistolet. Nie miałeś żadnej szansy by użyć broni bądź spróbować uciec. Zresztą nie miało by to sensu, cały posterunek byłby przeciw tobie. Musisz załagodzić sytuacje, napewno jest jakieś wyjście...
- Przynajmniej powiedziałeś prawdę. To dobre na początek. - Sierżant rozluźnił uścisk twojego obojczyka. - Słuchaj chłopie, w mieście jest stan podwyższonej gotowości, ludzie się nawzajem mordują, panika jest coraz większa. Część dzielnic jest już w totalnej anarchii, a władze miasta są w trakcie ewakuacji. Mam coraz mniej ludzi, a coraz więcej cywili do ochrony, a tych szaleńców nie ubywa! Co więcej, ci ludzie są jacyś popieprzeni. Widziałem jak uprawiali kanibalizm. Człowieku, to miasto coraz bardziej ogarnia szaleństwo. I nagle, pojawia się facet skazany na krzesło elektryczne, w mundurze swojego konwojenta, z bronią, włazi tu przez kanały i dopytuje moich ludzi co się tutaj dzieje. - - Jackson patrzy ci w oczy, widzisz jak zaciska usta, i mruży oczy. Widzisz pojedyncze zmarszczki na jego twarzy. Czujesz jak jego palce się rozluźniają, puszcza cie i odsuwa na krok od ciebie. W lewej dłoni wciąż spoczywa odbezpieczona Beretta 92. - Może to głupota co robię, ale spróbuję ci zaufać. W tych niebezpiecznych czasach podejrzewam że możesz okazać sie przydatny, poza tym, nawet jeżeli coś odwalisz, w pojedynkę nie stanowisz dla nas problemu. - Jackson odszedł do tablicy i zerwał list transportowy. Wrócił do ciebie i wyciągnął nóż z kabury podając ci go. - Nie byłem jedynym policjantem powiązanym z tym konwojem. Fakt że Ci ufam, zaznaczam że na razie, nie znaczy ze inni ci zaufają. Nie mam nożyczek więc musisz sobie poradzić tym. - Jackson wskazał palcem na twoje włosy. - I jeżeli chciałbyś mi powiedzieć jeszcze coś, co mogłoby mnie zainteresować, to TERAZ jest na to właściwy moment.
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pon 11:43, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Billy postanawia na razie grać według reguł Jackson'a.
Skraca sobie włosy i tylko to że był w aptece żeby się opatrzyć ale lepiej już do niej nie wracać.
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pon 11:54, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
- Świetnie - mruknął Jackson. - ok, jak juz pewnie zauważyłeś mamy tu straszny zapierdol, wiec ani ja, ani nikt inny nie będziemy cię niańczyć. Nie zrób niczego głupiego, bo tego pożałujesz. A teraz chodź ze mną. Bez oglądania się na ciebie wyszedł z pomieszczenia, przeszedł przez plątaninę korytarzy. Powoli maszerowałeś za nim, mijając po drodze rozbieganych policjantów, słysząc nawoływania przez radiostacje. Widziałeś cywili prowadzonych przez policjantów, zapłakane matki tulące swoje dzieci... W końcu Jackson wprowadził cię do małego pomieszczenia wypełnionego szafkami. - To moje biuro, i tymczasowo jedna z 3 pozostałych nam składnicy broni. Będę mieć do ciebie prośbę, byś nam pomógł. Nie mogę cie zmusić, ale proszę cię o to. Nie mogę wysłać żadnego z moich ludzi, a sprawa jest bardzo ważna. Pomożesz mi? W zamian mogę ci zaoferować jedynie wdzięczność... i gwarancje zę jeżeli nie zrobisz nic głupiego, zapomnę o fakcie że tutaj byłeś. Więc jak?
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pon 12:04, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
"Brzmi ekstra, a dostane jakąś amunicję i może spluwę?"- spytał Billy, oczekując na opis misji i ewentualne wsparcie sprzętowe.
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pon 12:30, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
- Nie mamy wiele a potrzebujemy wszystkiego, ale jakoś postaram ci się pomóc. Słuchaj chłopie, twoje zadanie polega na tym, żeby zdobyć nam jakiekolwiek medykamenty. To jest posterunek policji, nie szpital, wszystko co było w apteczkach pierwszej pomocy zostało zużyte. 5 moich ludzi ruszyła do szpitala, ale w tym momencie podróż tam może potrfać nawet kilka godzin. Nie mamy tyle czasu. Musisz poszukać nam jakiejś apteki, czegokolwiek i donieść opatrunki, środki przeciwbólowe i antyseptyki. Mogę ci dać do dyspozycji kila rzeczy, wybierz co potrzebujesz. - Skończył Jackson pokazując ci sprzęt z szafach i podając plecak w którym przeniesiesz medykamenty. - Tylko nie zabierz nam wszystkiego -
/Dostępne rzeczy - możesz wybrać 2 z nich/
-Kamizelka taktyczna -- (zwięsza możliwości transportowe - łącznie 4 magazynki do broni długiej i 6 do krótkiej.)
-Pistolet Maszynowy MP5 kurz. ( zastępuje pistolet ) + 2 magazynki
-Karabinek M4A1 z celownikiem kolimatorowym + 2 magazynki
-2x Granat Odłamkowy MK2
-Amunicja do posiadanej broni.
- Osprzęt taktyczny do broni. (latarka, kolimator, rączka taktyczna, luneta precyzyjna - wybierz 2 )
-Strzelba mossberg 550 short (zastępuje pistolet lub karabin)
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pon 13:01, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Billy zostawia pistolet i bierze Mossberga, oraz amunicję do posiadanej broni.
"Dobra, znam na razie tylko jedno miejsce, ale jak wychdoziłem to zapowiadało się że będzie nieciekawie, znasz moze jakies ine apteki czy ambulatoria?"- spytał Billy
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pon 13:09, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Jackson odprowadził cie do bocznego wyjścia z komisariatu.
- 2 przecznice w lewo jest jedna apteka, niewielka ale napewno coś w niej będzie, Wiem też ze jeżeli pójdziesz w prawo to szybko dojdziesz do przychodni lekarskiej, nasi chłopcy odsyłali tam rannych cywili. Drogą na wprost jest apteka, ale to spory kawałek drogi przez dzielnice opanowaną zamieszkami, ale dalej powinien być spokój, sa tam barykady z naszymi ludzmi i tymczasowy posterunek w jednym z bloków... Twoja decyzja jak pójdziesz. Tylko zrób to szybko i postaraj się wrócić. Potrzebujemy tych lekarstw.
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pon 13:48, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Billy analizuje dostępne opcje. Powrót kanałami samotnie jest zbyt trudny. Przychodnia to też kiepski pomysł, na pewno trafił tam jakiś zarażony, chociażby przez pomyłkę...
Po namysle Billy decyduje: "Pójde na wprost, postaram się dotrzeć do waszego posterunku i zdać wam raport co widziałem i zdziałałem. Jak się mam przedstawiać waszym ludziom?"
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pon 15:26, 22 Sie 2011
|
|
|
Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
- Powiedz że przysyła cię Jackson z posterunku głównego. Hasło wywoławcze jest "Texas" odezw to "Stars" proponuje ci też zdobyć gdzieś nowe ciuchy bo w tych okrwawionych szmatach można się pomylić. Chyba nie chciałbyś żeby ktoś wpakował ci kulkę... - przeszedłeś między barykadami policjantów. Część z nich spoglądała na ciebie, jeden czy dwóch skinęło ci głową. Przepchnęłeś się przez tłum spanikowanych cywili tłoczących się w kierunku wejścia i strefy ewakuacyjnej. W końcu stanąłeś na skrzyżowaniu.
|
|
|
|
 |
|